Spektakularne pokazy mody.
Najciekawsze spektakularne pokazy mody podczas tegorocznych tygodni mody.
Jesteśmy już po najważniejszych pokazach mody pret-a-porter. Za nami: Tygodnie Mody w Nowym Jorku, Londynie, Madrycie, Mediolanie i Paryżu.
Pokazy mody to dziś nie tylko prezentacja ubrań, które trafią niedługo do sprzedaży, ale też coraz częściej mini spektakle, stworzenie całego klimatu wokół kolekcji, zaproszenie do całkiem innego świata – „bajki” projektanta. Wszystko opatrzone idealnie dobraną, nieraz zaskakującą muzyką i niesamowicie wystylizowane. A sami projektanci są z roku na rok coraz bardziej kreatywni. W ostatnich latach mieliśmy przecież między innymi modelki ubrane w inne modelki u Ricka Owensa czy modelki – elementy konstrukcji albo modelki – obrazy na pokazach Victora & Rolfa.
Dziś dzięki portalom społecznościowym i blogerom, którzy podczas fashion weeków dokumentują wszystko, możemy przeżywać pokazy od samego otrzymania przez nich zaproszenia. A już i te bywają spektakularne, często nawiązując do motywu przewodniego pokazu (jak w tym roku musicalowe zaproszenie na pokaz Dolce & Gabbana czy podniszczone ogniem na pokaz Moschino).
Pomińmy więc na razie czyje kolekcje podobały nam się najbardziej, a zastanówmy się, kto w tym roku zaskoczył najbardziej samą organizacją pokazu?
W Nowym Jorku na pewno zaskoczył Kanye West, podczas prezentacji kolekcji Yeezy 3. Określenie pokaz mody, w klasycznym jego rozumieniu, to tu za mało. To był pełen koncert Kanye’go (połączony z promocją najnowszej płyty) oraz wielki happening modowo-artystyczny, przygotowany wspólnie z współpracującą od lat z raperem-projektantem, artystką Vanessą Beecroft. Nie dało się tu nie dostrzec zaangażowania politycznego twórców i to na kilku płaszczyznach – ten happening to też odważny komunikat na temat rasy i sytuacji geopolitycznej na świecie, związanej z uchodźcami.
Na uwagę zasługuje też cała oprawa stylizacyjna pierwszej pełnej kolekcji Rihanny dla Pumy czyli Fenty. Makijaże i fryzury stworzyły niesamowity neo-gotycki klimat, który w kompozycji z kolekcją zarówno street-wearową jak i mocno kobiecą, stworzył wizerunek współczesnej silnej kobiety-wojowniczki.
Tymczasem w Mediolanie, poza zachwycającą kolekcją, Dolce & Gabbana zaprosili nas do świata Disneyowskich księżniczek. Wybieg przypominał salę balową, z wyjątkowymi żyrandolami i karocami czekającymi na księżniczki. Widoczny zegar wybijał 12 godzinę. W samej kolekcji pojawia się cała masa motywów znanych z bajek – znawcy doszukali się nawiązań do Kopciuszka, Śpiącej Królewny i Królowej śniegu.
No i oczywiście w Mediolanie spodziewaliśmy się zaskoczenia ze strony domu mody Moschino, na czele z Jeremy Scottem. I tak też się stało – tym razem wybieg zmienił się w zgliszcza hotelu.
Na wybiegu pojawiło się mnóstwo starych designerskich mebli, połamanych fortepianów, spalonych materiałów. Modelki szły po ciężkich dywanach. Płonęły też sukienki i to dosłownie. A co ciekawe sama kolekcja była bardzo współczesna, choć łączyła w sobie inspiracje z tak odległych od siebie światów jak kiczowate stroje z lat 80-tych, rodem z Dynastii, kultura punkową lat 90-tych, czy klasyczne komplety a la Chanel z lat 60-tych. Może to była jedna z myśli przewodnich Jeremy’ego Scotta, że to co najlepsze w modzie przetrwa każdy kataklizm, każdy pożar i wyjdzie z niego obronną ręką? Oby tak się stało!
Magda Kęskiewicz