Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image
Scroll to top

Top

Michał Zaczyński - O pokazie Vistula - KSA

Zapraszamy do zapoznania się z relacją Michała Zaczyńskiego z pokazu Vistuli.
Źródło:http://michalzaczynski.com/2014/09/11/vistula-kolekcja-na-jesien-i-zime-20142015-relacja-z-pokazu/

Vistula: kolekcja na jesień i zimę 2014/2015. Relacja z pokazu

Vistula otworzyła sezon jesiennych pokazów. I w zasadzie go zamknęła.

105V7666_1

Trudno bowiem wyobrazić sobie, by ktoś prześcignął markę rozmachem. Oczywiście, Vistula przyzwyczaiła nas do efektownych pokazów. Tym razem jednak w fantastyczny sposób wykorzystała warunki i walory lokalizacji, czyli nadwiślańską plażę. U polskich projektantów – z nielicznymi wyjątkami – dominuje maniera całkowitej ignorancji otoczenia.

Tymczasem u Vistuli przezroczysty namiot ustawiony na piasku pozwalał cieszyć się spektakularnym widokiem na rzekę, most Poniatowskiego i panoramę miasta. Przy czym most i panorama podświetlone były zwyczajowo, zaś iluminację rzeki zafundowała sama Vistula, ustawiając na drugim brzegu swój świetlny napis. Po obu stronach wybiegu, ułożonego z betonowych płyt (typowych dla okolicznych zjazdów dla samochodów nad Wisłę), wysypano piasek. Mapping (czyli wyświetlana kreacja graficzna) samego pokazu pokazywał świetnie wychwycone – to musiał być ktoś przyjezdny, bo my tego nie zauważamy – detale charakterystyczne dla Warszawy (w sumie to jej poświęcony był ten pokaz, ze Snem o Warszawie Niemena w finale), na przykład pięcioramienne latarnie z lat 70. ustawione przy trasie Łazienkowskiej, czy placu na Rozdrożu. Plaża, choćby stołeczna, jest miejscem egalitarnym, stąd przed namiot ściągnięto foodtrucki, z których wydawano m.in. burgery i frytki w papierowych pudełkach, ustawiono drewniane ławy, zostawiono swobodne dojście na sam brzeg… To drobiazgi, ale podkreślające kontekst miejsca. I brak kompleksów Vistuli. Było lekko, z frajdą i bezpretensjonalnie. Co nie znaczy, że spartańsko, bo organizowania pokazów (wiem, wiem, takie imprezy są upiornie kosztowne) od Vistuli wszyscy mogliby się uczyć.

A jak sama kolekcja? Pokaz otworzył Tony Ward, amerykański przystojniak, model Dolce&Gabbany, Calvina Kleina i Diesla, znany z występów w teledyskach swojej ówczesnej dziewczyny Madonny (Justify My Love był w MTV puszczany tylko w nocy, zobaczcie dlaczego), a także Sinead O’Connor, czy George’a Michaela. Swoje entree Ward miał w trzyczęściowym flanelowym garniturze i płaszczu z kaszmiru z aksamitnym kołnierzem. Siedzący obok mnie kolega burzę braw dla Warda skwitował brakiem dobrego wychowania, jak klaskanie w niewłaściwych momentach w filharmonii, ale myślę, że się trochę czepia.

Vistulą na jesień i zimę za sprawą projektanta Wojciecha Bednarza rządzą wszystkie możliwe odcienie niebieskiego i bordo. Niejakie novum to zawadiackie kapelusze, kierujące nas nieco w stronę klimatów Pharella Williamsa. Poza tym: nonszalancja w stylizacji, marynarki ze sztucznej karakuły, czy sztucznego futra, drukowanego w panterkę i cieniowane puchowe kurtki. Spodnie nadal mają długość do (co najwyżej) kostek, co aż kusi, by zakładać do nich efektowne skarpetki (i tak też autora stylizacji skusiło), a talia w marynarkach zaznaczona jest wysoko. One same zaś – mocno dopasowane. Do tego skórzane kurtki, zaskakująco soczyste barwy i świetne zestawy marynarek z parzonej wełny i chinosów z miękkiej bawełny, wyglądających jak dresy.

Oddzielnym zagadnieniem pokazu była lekcja wiązania szali. Co model, to inne wiązanie i inny styl. Sam Hippolyte de Villemessant, słynący z namiętności do chust, szali, fularów i tym podobnych rekwizytów legendarny dandys i redaktor Le Figaro byłby zawstydzony.

105V8219_1

105V8236_1

105V8264_1

105V7974_1

105V8310_1

105V8396_1

KLM_1671

KLM_1879

Zdjęcia: Bartek Mrozowski i Marcin Wziontek

Zadzwoń teraz